Masełko do ciała Smoky Poppy od The Body Shop

Luty. Dzień, w którym kolejne pudełeczko Shinybox ląduje u mnie w domu. Na profilu Shiny toczy się walka. "Ale jak to!? Jak mogłam nie dostać masełka/żelu TBS, tylko FM!?". Sama siedzę cicho. W końcu "poszkodowana" nie jestem. Wącham masełko po raz pierwszy, drugi, setny... Umm.. co za piękny zapach. Ląduje w półce, po to, by wyciągnąć je na wyjazd.
Wyciągnąć i stwierdzić o co tyle krzyku.

Nie widziałam na żadnym z blogów negatywnej oceny tego masełka. Chyba będę pierwsza.


 Kolekcja Smoky Poppy to kolekcja wzbogacona o kwiaty maków, prosto z regionu Ankary w Turcji. W skład linii Smoky Poppy wchodzi: scrub do ciała, żel pod prysznic, kule do kąpieli, balsam do ciała, masło do ciała, olej do masażu i woda toaletowa.Sama posiadam jedynie masełko i nie mam ochoty na więcej.


Opakowanie jest zakręcane, odkręcane, niehigieniczne i okrągłe. Takie typowe dla tego typów produktów. Szata graficzna jest przyjemna dla oka, mimo wielu elementów. Konsystencja zbita, może wydawać się trudna do nabrania. Po przejechaniu  palcami w celu nabrania produktu tworzy się coś, w rodzaju olejku. Zapach, według mnie, jest genialny, chociaż wiem, że niektórym to masełko po prostu śmierdzi. Sama mogę siedzieć godzinami z nosem włożonym w to pudełeczko. Nie potrafię Wam powiedzieć czym ono pachnie. Nie znałam tego zapachu wcześniej. Mogę powiedzieć jedynie, że jest on ciężki, intensywny, nieco słodkawy. Urzekający w stu procentach.


Czekałam i czekałam na odpowiednią okazję, aby użyć tego masełka. Skoro tyle żali, że "ja nie dostałam" i zachwaleń "jak dobrze, że TBS!" to musi to być coś, prawda? A właśnie, że nie prawda. 


Nadeszła ta chwila, wzięłam masełko ze sobą na Majówkę, ciesząc się jak dziecko. To dziecko miało zaraz zobaczyć, że jego "zabawka" wcale nie jest taka jak w reklamie. Laser to zwykłe światełko, a funkcja latania? Jaka funkcja latania? :D.


Po użyciu masełka, wchłania się ono błyskawicznie, ale jeśli przypadkowo zetknie się z ubraniem (u mnie to był czarny stanik), to zaraz jest całe z białej mazi. Pachnie pięknie. Zmienia troszkę swój zapach, wchodzi w różne tony. Nie zauważyłam efektu nawilżenia. Co więcej, po kilku aplikacjach zauważyłam, że moje ciało, a zwłaszcza ręce zaczynają się wysuszać. Momentami skóra była tak sucha, że aż szorstka. Po obserwacji winą obarczyłam to masełko. Za takie działanie to ja dziękuję. :)


Posiadam miniaturkę masełka, bo 50ml. Za pełnowartościowy produkt (200ml) 
zapłacimy około 65zł.
Według mnie nie warto, ale są prawdziwe fanki tych masełek. 


Znasz masełka TBS?
Wolisz balsamy czy masła?
Czego oczekujesz od tego typu produktu?

22 komentarze:

  1. Nie dostałam niestety masełka Smoky Poppy, wąchałam go jedynie w sklepie i faktycznie trudno opisać ten zapach. Ładny, ale trudny do opisania. Jedyne które do tej pory miałam było z masłem shea. Skóra po użyciu była mięciutka i nawilżona jeszcze rano. Bardzo miło byłam zaskoczona tym masełkiem. Jedyne minusy to kiepska wydajność i oczywiście cena. Nie mam jednak porównania z innymi masełkami TBS. Może każde masełko ma inne zadanie? Te na pewno doskonale nawilżało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może też po prostu działa fakt, że na każdego inaczej działa dany produkt. Jedna pokocha masełko, druga znienawidzi. :)

      Usuń
  2. Nigdy nie mialam maselka TBS :)
    Ale wydaje sie być świetne<3
    Klikniesz w kliki w nowym poście będę wdzięczna ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem ogromnym fanem masełek do ciała, z tej firmy jeszcze żadnego nie miałam, ale po tym poście raczej po nie sięgnę, nie chciałabym mieć tary zamiast skóry...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, pierwsze wrażenia po tym masełku to są same ochy i achy. Ale gdy nadchodzi ten moment wysuszenia to eee... :D

      Usuń
  4. o kurczątko.. myślałam że masełko będzie godne polecenia a tu taka klapa :/

    OdpowiedzUsuń
  5. zarejestrowałam się kiedyś na Shinybox ale nie mam pojęcia dlaczego zrezygnowałam.. nie znam osobiście masełek i po Twojej recenzji nie chcę chyba poznać, moje dłonie są wystarczająco suche :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wspaniała zabawa i możliwość testowania produktów :)

      Usuń
  6. Swoje masełko już wykończyłam, byłam z niego naprawdę zadowolona, nie zauważyłam wysuszenia, o którym mówisz, ale wiadomo, że u każdego dany produkt może mieć zupełnie inne działanie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie miałam nigdy tego masełka i dlatego fajnie jest móc dostać miniaturę i przetestować na własnej skórze. Każda z nas jest inna i co innego nam odpowiada :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wcale tego nie żałuje, że mogłam wypróbować to masełko :)

      Usuń
  8. ach chcę to cudo! choćby mini mini próbkę!

    OdpowiedzUsuń
  9. Niestety nie używałam ale z chęcią bym przetestowała :)

    Bardzo proszę o poklikanie w linki u mnie w poście,bardzo mi na tym zależy. Jeżeli poklikasz napisz,a ja się odwdzięczę czymkolwiek chcesz :)

    http://martynencjatestuje.blogspot.com/2015/05/favorite-items-collage.html

    OdpowiedzUsuń
  10. nie miałam żadnego z masełek od nich, ale też raczej trafiam na same pozytywne opinie :P dobrze, że chociaż zapach ci się podoba.. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Działanie straszne, a zapach jak dla mnie wspaniały :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Pamiętam, że ja mocno zniechęciłam się do tych maseł po wersji miodowej. Zapach był super, ale działanie niczym szczególnym się nie wyróżniało. Kupa zachwytu o nic.

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz znaczy dla mnie bardzo wiele. Dziękuję ♥
Chętnie Cię odwiedzę. Nie mam nic przeciwko zostawianiu linka do Twojego bloga w komentarzu, ale i bez tego bez problemu Cię znajdę. :)

@templatesyard