Shinybox, czyli moje hity z pudełek

Mimo, że zrezygnowałam z subskrypcji Shinybox to nadal przyglądam się najnowszym edycją. Przeglądając moje stare posty, w których pokazywałam zawartość i pisałam o swoim pierwszym wrażeniu zauważyłam, że wiele z tych kosmetyków zrobiło na mnie całkowicie inne wrażenie. Chciałabym Wam pokazać, które produkty szczególnie pokochałam i z ręką na sercu polecam.

Zdjęcia nie będą ze sobą współgrały. Pozwólcie, że użyje tych "starych"




Moja przygoda z Shinybox rozpoczęła się od pudełka listopadowego Towar pierwsza klasa. Pełną zawartość możecie zobaczyć tutaj. 
Pamiętam, że Shines były bardzo niezadowolone z kuleczek od APC. Za to u mnie sprawdziły się idealnie. Wieżyczka należy do moich ulubionych cieni i zawsze chętnie po nią sięgam.


Drugim hitowym produktem z tego pudełka był zmywacz do paznokci w chusteczkach firmy NU. Nawet nie wiecie ile razy ratował mi tyłek, gdy się gdzieś śpieszyłam i nie miałam czasu zmyć swoich odrapanych paznokci. Wyjmowałam jedną saszetkę i brałam na drogę. Ładny zapach, genialne działanie i wygoda. Aż żal mi było z nich korzystać. 


Kolejne, grudniowe pudełko Powiedz STOP nietrafionym prezentom dostałam od mojego Mężczyzny. Trafił mi się krem pod oczy od Pose, czyli jak wtedy myślałam - najgorszy wariant. Szybko zmieniłam zdanie, gdy okazał się genialny. Nigdy nie miałam kosmetyku pod oczy, o którym nie potrafiłam zapomnieć. Musiałam go używać codziennie, a jego ekskluzywny wygląd sprawiał, że każdy dzień z nim był jak święto. Więcej pisałam o nim tutaj.


Wazelina nie kojarzyła mi się za dobrze. Teraz nie potrafię usnąć bez posmarowanych nią ust. Radzi sobie nie tylko z nimi, ale również z suchością dłoni. Gdybym miała wyeliminować wszystkie moje kosmetyki i zostawić jeden, z pewnością byłaby to ona. Dokładną recenzję znajdziecie tutaj.


Pierwsze pudełko w 2015 roku pojawiło się już na blogu. Nie znalazłam w nim żadnego hitu. Szampon z Sylveco okazał się wielkim bublem, innowacyjne serum masakrowało moją cerę. Jedynie peeling do ust od Mariza i kuleczki rozświetlające Glazel polubiłam, lecz nie na tyle, aby nazwać je hitem. 

Luty i edycja The Gift of Love przyniosła mi paznokciowy hit. Kolagenowe serum do paznokci i skórek od Syis pokochałam na tyle, aby kupić drugie i trzecie opakowanie. Uratowało moje paznokcie ze stanu masakrycznego - sama ściągnęłam sobie żel, po prostu go zrywając (ah, to lenistwo). Polecam, polecam, polecam!


Marzec i edycja Girl on fire podarowała mi dwa produkty godne polecenia. Glinkę Mokosh oraz Olej z awokado od DellaWell. Pisałam już o nich tutaj. Idealnie sprawdzają się u mnie zarówno razem i jak i osobno. Z nimi domowe SPA nabiera prawdziwego znaczenia. :)


Kwiecień nie był dla mnie łaskawy. Zachwalany żel Biolaven u mnie się nie sprawdził, a jego "zachwyczający", winogronowy zapach odrzucał za każdym razem. Ale znalazłam w tym pudełku coś jeszcze. I znowu był to mocno krytykowany kosmetyk przez inne Shines. Na powiekach sprawdził się rewelacyjnie i już teraz wiem, że kupie go jeszcze raz, od razu w kilku kolorach. Sypki cień w szampańskim odcieniu od Glazel to z pewnością moja ulubiona opcja, zarówno solo jak i w towarzystwie.


Majowe pudełko Kobiecy szyk miało być moim ostatnim, urodzinowym. Oczywiście na planach się skończyło. Natomiast moje serce skradł cudowny, czerwony lakier z Indigo. Jeśli wiecie gdzie można kupić lakiery tej firmy stacjonarnie koniecznie dajcie znać. Doskonałe krycie, wygodna aplikacja i trwałość. Czego chcieć więcej? 


Czerwiec nie przyniósł żadnego hitu. Wszystko mocno średnie. Lipiec i moje ostatnie pudełko. Zaraz po jego otrzymaniu anulowałam subskrypcje. Nie chodziło nawet o to, że nie podobała mi się zawartość pudełka. Nie była zła. Co innego wpłynęło na moją decyzję. Patrząc na moje zapasy i to jak rosną w zaskakująco szybkim tempie, stwierdziłam, że muszę przystopować. Ale to nie znaczy, że nie znalazłam swoich hitów w tym pudełku.

Krem do stóp od Shefoot miałam ochotę od razu oddać. Całe szczęście, że tego nie zrobiłam. Piękny zapach, idealna konsystencja i działanie godne drogiego kosmetyku. Pokochałam go maksymalnie i wiem, że moje pierwsze opakowanie nie będzie ostatnim. 


I to by było na tyle. Jak widzicie sama idea Shinybox jest genialna. Nigdy nie skusiłabym się sama na  żaden z tych kosmetyków, a dzięki subskrypcji pudełka i wydawaniu miesięczne niecałe 50zł poznałam kilka idealnych kosmetyków. Wszystkie z nich gorąco Wam polecam. Ten post nie jest sponsorowany, jest to wyłącznie moja opinia. Każdy z nich zasługuje na szóstke, niektóre na szóstkę z plusem. 

Ekipa Shiny dzisiaj zapowiedziała nową, październikową edycję - Think pink. Cieszę się, że firma jaką jest Shinybox porusza ważny temat, profilaktyki raka piersi. Jeśli masz ochotę zacząć swoją przygodę z pudełkami-niespodziankami zapraszam tutaj. Do wyboru masz trzy opcje - pakiet, subskrypcje lub pojedyncze pudełko. Polecam tą środkową. Płacisz mniej, a w każdy momencie możesz przerwać. 




Czy chciałybyście zobaczyć podobny post, ale tym razem z porażkami i bublami? 



___
W niedzielę wyjeżdżam do Turcji na 10 dni. Wracam 7 października. Postaram się nastawić coś dla Was. Zdradzę tylko, że będzie kolorowo, a potem delikatnie. :)
Życzcie mi pogody i duuuuużo słoneczka! ♥

38 komentarzy:

  1. Żel Biovalen bardzo polubiłam :) peeling Sylveco z lutowej edycji jest godny polecenia. Lakier i kolagenowe serum także polubiłam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Biolaven to u mnie bubel. Zbyt delikatny, a zapach odpychający. Ale wiem, że ludzie go lubią właśnie za tą delikatność. Peeling... w sumie nie wiem czemu o nim nie napisałam. Może dlatego, że nie zasługuje na 6, a mocną 5? :)

      Usuń
  2. Życzę Ci zatem pogody i duuuuużo słoneczka! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nic z tych kosmetyków nigdy nie miałam, a post z bublami tez chętnie bym zobaczyła :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Wszystkie, oprócz cienia do powiek, też mi bardzo przypadły do gustu :) dobry pomysł na post.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zamówiłam kilka pudełek Shiny i kilka Pretty (dostępne w NL) i chyba tylko wersja październikowa była najbardziej trafiona porównując z pozostałymi. Dlatego właśnie się zastanawiam czy skusić się i w tym roku :)
    Pozdrawiam,
    www.magdalenaklak.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co do pomysłu z bublami to jak najbardziej z chęcią przeczytam taki post.
      Życzę cudownej pogody na wakacjach,ja jak byłam w Turcji to było wyjątkowo zimno :/

      Usuń
    2. A o jakiej porze roku byłaś w Turcji? :)

      Usuń
  6. Jestem ciekawa gdzie można dostać te chusteczki do zmywania paznokci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tutaj -> http://www.nocanka.pl/nu-zmywacz-do-paznokci-w-chusteczkach-10-szt-p-10544.html

      Usuń
  7. zmywacz w chusteczkach to mogłoby być dobrze, a no i jasne dawaj post z bublami :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Jasne, że chcemy buble ! :))) Ja ten lakier indygo i shefoota też pokochałam :))) świetny post!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A nie wiesz gdzie te lakierki stacjonarnie kupie?

      Usuń
  9. Kingo, a gdzie się zaopatrujesz w tą odżywkę do paznokci Syis? Jest dostępna stacjonarnie? ;) Muszę przyznać, że zaintrygował mnie ten produkt ;))

    A o bublach również bym chętnie przeczytała wpis ! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raz odkupiłam do innej Shines, dostępna jest tutaj http://syis.pl/serum-kolagenowe-do-paznokci-10-ml.html .
      Stacjonarnie nie mam pojęcia gdzie jej szukać. Ale przeszukam internety, może coś mi powiedzą. Zajrzyj do mnie wieczorkiem. :*

      Usuń
  10. Dziękuję bardzo za pomoc ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie znalazłam :( Zostają zakupy internetowe. :) Polecam robić je z przyjaciółkami. Przesyłkę dzielicie po równo i wychodzą grosze. :)
      Buziaki :*

      Usuń
    2. No nic, kupię z pewnością ;) nawet przez Internet, bo moje paznokcie potrzebują cudu po tym co zrobiła z nimi odżywka z AVONu.

      Bardzo dziękuję za pomoc jeszcze raz ;* jestes cudowna ;)

      Usuń
  11. Ja żel Biolaven uwielbiam, zmywacz w chusteczkach czeka w zapasach. Oj bardzo kusi subskrypcja Shiny:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tu jeszcze dość tania jest ta przyjemność. Nie oszukujmy się - idąc na imprezę w weekend potrafimy wydać więcej. :D

      Usuń
  12. Byłabym najbardziej zadowolona z glinki z Mokosha (ma podobno bardzo dobrą jakość) oraz z olejku awokado :))

    OdpowiedzUsuń
  13. zmywacz w chusteczkach-cudo :)
    klikniesz w link do bluzy ?

    OdpowiedzUsuń
  14. Oj czasami można trafić na perełki :) serum z Syis jest super!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiadomo nie wszystko będzie naszym hitem, ba. Nie wszystko polubimy. Ale właśnie o to chodzi w idei kosmetycznego pudełeczka - testowanie :)

      Usuń
  15. wrr jak sobie przypomnę moja walke z otworzeniem tych cieni do powiek to porazka! zmywacz do paznokci w chusteczkach równiz bardzo polubiłam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie miałam żadnego problemu z otwieraniem. :D

      Usuń
  16. Kremy Pose bardzo lubię :) Życzę miłego wypoczynku i dużo słoneczka!

    OdpowiedzUsuń
  17. Te kuleczki musza być genialne! Jeszcze nigdy nie zamawiałam żadnego boxa :P

    OdpowiedzUsuń
  18. Mi też bardzo podobały się te kuleczkowe cienie.

    OdpowiedzUsuń
  19. Glinka biała z Mokosh jest świetna! :)

    OdpowiedzUsuń
  20. wow :) sporo ciekawostek. Ja miałam okazję subskrybować Glossy Boxa, ale z pudełka na pudełko kosmetyki były coraz gorsze, więc zrezygnowałam. Chetnie poczytam o bubelkach tym razem :)
    do zobaczenia na Meet Beauty :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Super :) Ja ostatnio się skusiłam na Glossybox , czekam aż przyjdzie pudełeczko do mnie :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz znaczy dla mnie bardzo wiele. Dziękuję ♥
Chętnie Cię odwiedzę. Nie mam nic przeciwko zostawianiu linka do Twojego bloga w komentarzu, ale i bez tego bez problemu Cię znajdę. :)

@templatesyard