Rozświetlacze od Pierre Rene

Coraz mocniej przekonuje się, że bronzer i rozświetlacz to moje ulubione must have na mojej twarzy. I chociaż wcześniej myślałam, że konturowanie składa się z trzech elementów, tak teraz róż coraz częściej idzie w odstawkę. Jako, że o bronzerach ostatnio pisałam Wam parę słów, tak dzisiaj chciałabym przedstawić Wam moje ostatnie, rozświetlaczowe odkrycia. 


Pierre Rene miałam okazję poznać ponownie na ostatnim Meet Beauty. Chociaż firma nie wzbudzała we mnie pozytywnych emocji, a raczej te z kategorii negatywnych, to postanowiłam wybrać się na ich warsztaty. Chyba zadecydowała o tym Klaudia Owczarek, która zachwyca mnie swoimi makijażami. Makijaż twarzy okazał się idealnym wyborem. Poznałam tam coś, co za każdym razem wzbudza we mnie skrajne szczęście - rozświeltacze.


Pierwszy z nich to, na pierwszy rzut oka, bardzo płynny rozświtlacz z pipetą w odcieniu różu. Jednak nie jest on taki płynny jak myślałam - dość gęsty, idalnie trzymający się miejsca, w którym go nałożymy i absolutnie nie spływający. Tworzy efekt pięknej tafli i to nie w mocnym różu. Jego kolor jest bardzo uniwersalny, gustowny i nie tandetny. Wydawało mi się, że płynna forma to coś nie dla mnie, a tu proszę - uwielbiamy się. Nakładam go palcami, wklepując w kości jarzmowe, a także lubię go na powiekach czy łuku kupidyna. Fenomenalny produkt, którego nie trzeba się bać.


Nie jestem osobą, która lubi zadawać dodatkowe pytania. Jednak, gdy zobaczyłam jak Klaudia nakłada modelce ten rozświetlacz nie mogłam wyjść z podziwu i musiałam się dowiedzieć co to za produkt. Highlighting powder to produkt, który podbił moje serce, zdobył je. Jest maksymalnie, ale to maksymalnie napigmentowany. Pierwsze moje użycie skończyło się zmywaniem makijażu - wystarczy raz delikatnie przelecieć po nim pędzlem np. typu wachlarz i już mamy odpowiednią ilość produktu aby pięknie rozświetlić kość jarzmową. Jest bardzo suchy, a nie pyli i się nie kruszy. Tworzy jedną z najpiekniejszych tafli. Uwielbiam go nakładać na podkład oraz dodawać dodatkową, malutką warstwę tuż po fixerze. 



Rozświeltacze od Pierre Rene całkowicie zdobyły moje błyszczące się serce. Zdradzam z nimi inne, ulubione rozświeltacze i wciąż walczę sama z sobą który jest lepszy. Pierwszego miejsca dla jednego nadal nie ma. Te od PR sprawiły, że pokochałam rozświetlenie twarzy jeszcze mocniej niż wcześniej. Perfekcyjne!

Ciekawa jestem czy miałyście z nimi styczność i co sądzicie o nich?

Zobacz też:


10 komentarzy:

  1. Uwielbiam rozświetlacze, ale w płynie jeszcze nie używałam:)
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj tak rozświetla że jeszcze z tej firmy coś wspaniałego ��

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozświetlacza nie używałam, ale bardzo lubię eyeliner od PR.

    OdpowiedzUsuń
  4. Z tej firmy lubię lakiery do paznokci.

    www.natalia-i-jej-świat.pl

    OdpowiedzUsuń
  5. Słyszałam, że rozświetlacze PR są bardzo dobre. Sama nigdy ich nie miałam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ostatnio miałam kupić taki rozświetlacz w kropelkach Loreal, ale ostatecznie zdecydowałam się na taką paletkę z 4 rozświetlaczami. Niestety zdążyła już ucierpieć i jeden z nich się pokruszył :(

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja tam kocham wszystko co się mienie i błyszczy ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. Słyszałam właśnie o tym w pudrze, że jest świetny :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie miałam okazji używać ale prezentuje się ten rozświetlacz cudnie :)

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz znaczy dla mnie bardzo wiele. Dziękuję ♥
Chętnie Cię odwiedzę. Nie mam nic przeciwko zostawianiu linka do Twojego bloga w komentarzu, ale i bez tego bez problemu Cię znajdę. :)

@templatesyard