Ingrid Lash Artiste, czyli mascara wodoodporna

Odkąd pamiętam uwielbiałam mocno wytuszowane, wręcz przerysowane rzęsy. Nie ważne, że lekko posklejane. Ważne, że mocno czarne i mocno widoczne. Wybierałam duże, włosowe szczoty, które miały zapewnić efekt pogrubienia, bez kruszenia się. Co więcej nigdy nie wierzyłam w magię wodoodpornych tuszy. Wodoodporny? Serio? Jak, skoro wchodząc z nim do wody zaraz wyglądałam jak panda lub, co gorsza, wyglądał tak strasznie, że lepiej było go nie aplikować?
Zaryzykowałam. Wzięłam na wakacje jeden tusz, i to wodoodporny. I to z plastikową szczoteczką.
I nie żałuję, że była to mascara Lash Artiste waterproof od Ingrid Cosmetics.



Od producenta:
Lash Artiste Waterproof INGRID to maskara wodoodporna, która gwarantuje maksymalnie trwały efekt makijażu. Rewolucyjna formuła z zawartością naturalnych wosków oraz nowatorskich składników hydrofobowych, kondycjonuje rzęsy oraz gwarantuje ich doskonały makijaż, w każdej sytuacji. Silikonowa szczoteczka o stożkowym kształcie   doskonale rozdziela i perfekcyjnie podkreśla nawet najkrótsze rzęsy, zapewniając makijażowi oczu ultra trwały efekt.
Sztuka wodoodpornego makijażu rzęs od dziś opanowana do perfekcji.
Opakowanie mascary nie jest przerysowane. Gdybym miała po opakowaniu stwierdzić, jaka to półka cenowa postawiłabym na średnią. Grafika jest prosta. Czarne tło, biała nazwa producenta i produktu, dodatkowo ubarwiona niebieską wstawką kolorystyczną. Trzymając ją w ręce czujemy, że plastik jest trwały, mocny i gruby. Jest dość ciężka w porównaniu z innymi, moimi tuszami. Nie boję się ewentualnego upadku czy wrzucić ją luzem do torebki. Wykonanie jest naprawdę porządne.

Plastikowa szczoteczka. Jeden z dwóch moich tuszy, które takie mają. Ale jest najcieńsza. Jest to mieszanka krótszych i dłuższych plastikowych "włosków" . Delikatnie zwęża się ku końcowi, dzięki czemu bez problemu dotrzemy do najbardziej niedostępnych rzęs. Aplikacja jest przyjemna, już za pierwszym razem nie sprawiła mi kłopotów. Tusz dobrze leży w ręce, z łatwością sunie po rzęsach. Ma idealną konsystencje od początku. Nie musimy czekać, aż trochę zaschnie. Jest idealna. 


Postanowiłam przetestować go na wakacjach, w Turcji. Słona i chlorowana woda, dodatkowo upał to idealny moment, aby poddać go najważniejszemu testowi - wodoodporności. Kąpałam się z nim w morzu, na basenie. Wchodziłam z nim pod prysznic, gdzie szampon nieraz zupełnie przypadkowo dostał się do moich oczu. Leżałam na pełnym słońcu z zamkniętymi oczami. I wiecie co? Zdał swój test. Rzęsy pozostały niemal nieruszone. Nieposklejane, bez efektu pandy. Jedyne co zauważyłam, to to, że go trochę ubyło. Jakby się rozpłynął, wyparował. A efekt? Efekt na rzęsach mnie powalił. Nie spodziewałam się nigdy, że malując się tuszem wodoodpornym mogę osiągnąć zadowalający makijaż oka. Zresztą, sami zobaczcie. Dwie warstwy:

Idealnie wydłużył i delikatnie pogrubił moje rzęsy tworząc efekt sztucznych, lecz nieprzerysowanych. Pięknie się prezentują, dodając niesamowitego uroku oczom.Czerń na wysokim poziomie. Nie mogę się nadziwić, że tak niepozorna szczoteczka mogła stworzyć coś takiego. Już wiem, że będzie moim ulubieńcem nie tylko letnim, ale też zimowym. Śnieg wpadający do oczu? Ten tusz z pewnością da sobie z nim radę. Mogę iść też na komedie romantyczną, nie bojąc się, że wzruszenie popsuje makijaż. Mogę śmiać się do łez! Mogę z nim wszystko. 

Nie mogę to inaczej skomentować niż tylko słowami: Ingrid, dobra robota!
Co więcej ten kosmetyk to nasz ojczysty produkt. Firma Ingrid, podlegająca pod Verona Products Professional, to w stu procentach Polska firma, która coraz częściej jest doceniana przez nas, Polki. A jeszcze nie tak dawno większa część produktów szła na eksport. 
Z naprawdę czystym sumieniem polecam każdej z Was ten tusz. Efekt na moich, naturalnie mocno podkręconych rzęsach uwielbiam. Mam nadzieję, że i Wy pokochacie go równie mocno.
Serdecznie zapraszam Was na stronę internetową Verona Cosmetics, a tuszu możecie szukać tutaj oraz w ... przyulicznych kioskach i małych drogeriach. To właśnie tam najczęściej widuje ich kosmetyki.
A wiecie ile kosztuje to cudo? Troszkę ponad 10zł... Niemożliwe? A jednak. :)

A Ty? Co mi polecasz?

14 komentarzy:

  1. no naprawde efekt na oczach jest megaaa tez powiem szczerze ,ze lubie maskary z gruba szczoteczka bo rzesy ma byc widac,ze sa umalowane a w wododporne nie wierzylam do dzis...napewno kiedys wyprobuje to cudenko :)pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię takie szczoty :) Efekt na rzęsach całkiem przyzwoity. Tulę na miły weekend :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękny efekt i zachecajace opakowanie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ładny efekt :) lubię silikonowe szczoteczki w tuszach ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Akurat nie lubię takich szczoteczek,ale zawsze mogę zmienić zdanie! Efekt mega

    OdpowiedzUsuń
  6. OOOOO rzęsiska to Ty masz! Ja mam siedem rachitycznych włosków na powiekach więc tu żadna maskara nie pomoże:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Cieszę się, że się sprawdził. Efekt na rzęsach całkiem niezły. :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Podoba mi się efekt, ale ja z Ingrid miałam jeden tusz wodoodporny, który niestety wodoodporny nie byl ;/

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam takie szczoteczki! Efekt przepiękny. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Efekt jest przyzwoity, a nawet świetny :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo ładne zdjęcia i efekt tez ok :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie miałam jeszcze takiej ale myślę, że dla takiego efektu waaaarto. :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Faktycznie ładnie podkreślił Twoje rzęsy :)

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz znaczy dla mnie bardzo wiele. Dziękuję ♥
Chętnie Cię odwiedzę. Nie mam nic przeciwko zostawianiu linka do Twojego bloga w komentarzu, ale i bez tego bez problemu Cię znajdę. :)

@templatesyard