Terrcotta Powder od Pierre Rene - Chilly Bronze

W poszukiwaniu bronzera idealnego testujemy wiele kosmetyków. Tych zachwalanych, polecanych i tych kompletnie nowych, o których wcześniej nie słyszałyśmy. Ryzykujemy i kupujemy kolejne produkty, po których piszczymy ze szczęścia, a w gorszym przypadku ze złości, celując kosmetykiem w kosz na śmieci.
Piękne opakowania, róże, biele i klasyczne czarne. A obok nich coś, do czego nie jestem do końca przekonana...

Jak się sprawdził Terracotta Powder od Pierre Rene?


Nie wszystko złoto...

Zacznijmy od opakowania. Dla mnie nie jest przekonywujące. Wygląda niezbyt dopóki nie zrozumiemy co producent miał na myśli. Początkowo przyszła mi na myśl kiczowata panterka, ale później ktoś powiedział mi, że są to.. bursztyny. Faktycznie, to bardziej do mnie trafia. I powoli zaczęłam się przekonywać do tego kosmetyku.


Kolorystyka, wykończenie i konsystencja

Kiedy widzę na opakowaniu numerek 01 myślę o dość jasnym kolorze, który niekoniecznie sprawdzi się w roli bronzera. Kiedy drugi raz na nie patrzę i widzę obietnicę, w słowie "matt", o braku jakichkolwiek świecidełek i wykończeń w formie tafli. Dodatkowo Chilli Bronze - wcale nie kojarzy mi się chłodno.
Na całe szczęście moje obawy były niesłuszne. Produkt faktycznie jest dość jasny, ale nie na tyle by nie nadawał się do konturowania. Dodatkowo - na opakowaniu mam numerek 01, który w sklepie internetowym okazał się jednak 02 :). Kolor jest matowy, ale nie płaski. A co najważniejsze - o bardzo ładnej, przełamanej barwie. Ani chłodnej ani ciepłej.

Aplikujemy na twarz

Aplikacja nim nie sprawia problemów. Dzięki temu, że jest w przyjemnym kolorze, jasnym, ale niezbyt, nie musimy się martwić o przesadzenie. Bardzo ładnie się buduje, nie robiąc plam i grając z pędzlem. Na twarzy bez problemu go zblendujemy, gdy któraś z krawędzi wyda nam się zbyt ostra. Oprószony nada się do konturowania całej twarzy, w większej ilości - kości policzkowych. 


W ciągu dnia się nie utlenia, nie zmienia swojego położenia - oczywiście nałożony bezpośrednio na podkład. Nie zmienia swojego koloru, nie ciemnieje. Nie schodzi jak chce, a znika dość równomiernie.  Jego ogromnym plusem jest brak pylenia i dobre trzymanie się pędzla.


Podsumowując, Terracotta Powder w odcieniu 02 Chilly Bronze to kosmetyk, który początkowo mnie nie zachwycił przez swoje opakowanie. Jednak nie oceniajmy książki po okładce, a kosmetyku po opakowaniu. Środek jest naprawdę dobry. Piękny kolor, schłodzony ale przesadzony, idealnie nadający się do konturowania. Przez to, że nie jest zbyt zimny - możemy nim delikatnie ocieplić twarz. Konsystencja, działanie oraz trwałość, połączone z przystępną ceną (34,99zł w sklepie Pierre Rene) dają nam kosmetyk, po który warto sięgnąć i wypróbować.
Ja Wam go polecam :)


Zobacz też:




6 komentarzy:

  1. Nie znam i nie stosuje takich produktów :)

    Zapraszam http://ispossiblee.blogspot.com/2018/07/jeansowa-spodnica-z-guzikami.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha a mi się opakowanie nawet podoba :D

    OdpowiedzUsuń
  3. To opakowanie faktycznie przypomina bursztyny:) Przyjemny kosmetyk!
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam ten brozner i bardzo go lubię. Ma piękny, jasny odcień (nr 1) oraz bardzo fikuśne opakowanie, które zdobi moją kosmetyczkę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. powiem ze wyglada super ten tygrysi:))

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz znaczy dla mnie bardzo wiele. Dziękuję ♥
Chętnie Cię odwiedzę. Nie mam nic przeciwko zostawianiu linka do Twojego bloga w komentarzu, ale i bez tego bez problemu Cię znajdę. :)

@templatesyard