Muszę Wam się do czegoś przyznać. Mianowicie do mojego lekkiego kompleksu, a może nie kompleksu, a zdenerwowania. Jestem jedną z tych dziewczyn, o których myślicie "wariatka". Czyli z tych, które mają zbyt duży biust. Nawet nie wiecie jak potrafi być to kłopotliwe. Dajmy na to - zakup koszuli. Jeśli wezmę M-kę to jest zwyczajnie za mała w biuście. Guziki się rozchodzą lub, co gorsza, nawet nie chcą się zapiąć. Chciałabym kupić stanik w popularnej sieciówce? Albo strój kąpielowy? Mogę o tym zapomnieć. Sieciówki proponują biustonosze dla małych biustów, maksymalnie do rozmiaru D. A do takiej miseczki mogę włożyć co najwyżej pół piersi. Sklepy bieliźniane też nie są zadowolone, gdy słyszą mój rozmiar. Dość mały obwód (chociaż i tak za duży :D) i duża miseczka. Wybór żaden. A pomyśleć, że tak niedawno brałam stanik w rozmiarze C z targu, przymierzany na szybko, na bluzkę i myślałam, że tak jest dobrze. Na szczęście już od sporego czasu to już przeszłość.